Na co dzień dzieli nas tylko wąska uliczka, po której
czasem jeżdżą większe lub mniejsze samochody, spieszące się do centrum Londynu.
Właśnie. Londyn. Miasto, które żyje swoim własnym życiem... Ale co mogę o nim
wiedzieć ja, zwykła dziewczyna z przedmieścia, mieszkająca w małym,
jednorodzinnym domku?
Dzisiejszy dzień nie różnił się od innych. Był
zwyczajny i jak najbardziej przeciętny. Pozwoliłam sobie pospać do późna, bo
akurat dzisiaj nie musiałam iść do szkoły.
-Lennon! Boże, Lennon!- Usłyszałam znajomy głos mojej
przyjaciółki, odbijający się od każdej ściany w moim domku. Zaraz potem drzwi
od pokoju otworzyły się z impetem, a w progu stanęła rozczochrana, ale wielce
uradowana panienka Lissandra Finnigan. Trzymała coś w prawej ręce i wyglądała,
jakby wygrała dość pokaźną sumkę pieniężną w totolotka. Nie za bardzo
wiedziałam o co chodzi, w końcu jeszcze jedną nogą zostawałam we wspaniałej
krainie snów, w której odnalazłam spokój, harmonię i radość.
Odgarnęłam kołdrę z twarzy, piorunując ją wzrokiem.
-Wiesz co jest dzisiaj? Sobota. Tak, sobota. A wiesz
co ja robię w soboty? Odsypiam cały ten cholerny tydzień i nie mam zamiaru
wychodzić z łóżka aż do południa!- Warknęłam przez zaciśnięte zęby i znowu
przykryłam się kocem, wydychając ze świstem zalegające powietrze w płucach.
-Ale Lennon, proszę... Posłuchaj mnie przez chwilę!
-Lisa stanęła na środku pokoju i zaśmiała się donośnie. Teraz w myślach
przeklinałam swoją matkę, że ją wpuściła do domu. -Mówiłam Ci, że The Vamps
rozpoczynają swoją własną trasę koncertową, prawda? Ostatnio straszliwie
rozpaczałam, bo już wszystkie miejsca zostały zajęte, pamiętasz?- Zaczęła
wyrzucać z siebie słowa z prędkością światła.- I wiesz co? Stał się cud!
Zdobyłam VIP-owskie bilety w pierwszym rzędzie, a później... - Tutaj wciągnęła
powietrze, bo chyba zadyszki dostała. - A później... WEJŚCIE ZA KULISY I
SPOTKANIE Z CHŁOPAKAMI!- Wrzasnęła, podskakując jak wariatka i ledwo co
utrzymując równowagę na puszystym dywanie.
Zamarłam. Odgarnęłam koc na tyle, by spojrzeć na jej
nieogarniętą sylwetę, wariującą po podłodze w pomieszczeniu. Dlaczego musiała
wybrać sobie taki denny, beznadziejny zespół, za którym latają dziewczynki w
wieku co najwyżej trzynastu lat? Już miałam jej powiedzieć, że zaraz będzie
kończyła szkołę i pójdzie na studia, ale stwierdziłam, że to będzie bez sensu.
Podniosłam się więc, siadając po turecku i poprawiając jeszcze bardziej
rozczochrane niż Lisy, kasztanowe włosy. Bingo! A więc te dwa świstki, które
ściskała w prawej ręce, to były bilety!
-Błagam. Będziesz mogła ze mną zrobić co tylko chcesz.
Pomalujesz mi oczy, usta... Nawet paznokcie na różowo! Wszystko, rozumiesz?-
Wyjęczałam, przytulając mocniej poduszkę do klatki piersiowej. - Doskonale
wiesz, że ja tego nie cierpię. Weź to pod uwagę!- Wskazałam na nią paluchem,
czując się tak, jakby ktoś na mnie wylał wiadro lodowatej wody. Lissandra ufundowała
mi cudowną pobudkę!
Czułam, jak żołądek wywija mi fikołka, a serce staje
na chwilę, gdy ponownie zerknęłam na dwa bilety, które osiemnastolatka trzymała
w delikatnych dłoniach. -Proszę, Lisa. Ja nie trawię takiej muzyki... -Próbowałam
ją przekonywać dalej, ale wszystko szło na marne. Ścisnęłam mocniej poduchę,
niemalże wbijając w nią swe paznokcie. -Nie mogę patrzeć na boysbandy...
-To nie jest boysband!- Zaprzeczyła szybko, podnosząc
głos. Okej. Była bardzo drażliwa jeżeli chodzi o chłopaków z The Vamps. Broniła
ich całym swoim sercem i najchętniej skoczyłaby za nimi prosto w ogień (w
szczególności za tym ich wokalistą, chyba Bradley'em). To dla mnie było trochę
głupie... W końcu jak można było zakochać się w kimś, kogo się nie zna? Wróć!
Co ja gadam! To miłość nie była! Tylko jakieś fatalne zauroczenie,
przeradzające się w straszliwy, niebezpieczny fanatyzm. Moja przyjaciółka była
chora i chyba powinni ją ubrać w kaftan bezpieczeństwa, a następnie zamknąć w
psychiatryku.
Ruda usiadła obok mnie na łóżku, kładąc ostrożnie bilety
na nocnej szafce. Spoglądała na nie jeszcze przez chwilę, a następnie
przeniosła swój smutny, choć nadal podniecony i spragniony mojej pozytywnej
odpowiedzi wzrok. Jej błękitne oczy świdrowały mnie na wskroś. Choć byłam
upartą osobą i zawsze stawiałam na swoim, to tym razem nie mogłam wytrzymać.
Wiedziałam, że ten koncert był dla Lisy bardzo ważny. Dziewczyna chciała poznać
swoich idoli i przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście tak pięknie
pachną, jak to napisali na pewnym plotkarskim portalu.
Teraz to ja na nią łypnęłam, odgarniając ciemną
grzywkę z bladej, jeszcze przerażonej twarzy. Wzięłam parę głębokich oddechów,
bo sama nie mogłam uwierzyć w to, że... Że jej uległam.
-No dobra. Pójdę z tobą... - Wysapałam i już miałam
odłożyć poduszkę, ale nie zdążyłam, bo Lisa zapiszczała głośno i rzuciła mi się
na szyję. Obydwie poleciałyśmy na ścianę, a ja oczywiście musiałam uderzyć
głową o jej twardą strukturę. Zaklęłam cicho, łapiąc się za łepetynę i masując
obolałe miejsce. -Jesteś niezrównoważona psychicznie. - Odlepiłam się jakoś od
niej, powstrzymując śmiech.
Szczerze?
Lissandra była tak zadowolona, że nawet mnie się zachciało żyć. Posłałam jej
uroczy, szeroki uśmiech i pogłaskałam po rudawej czuprynie, zahaczając palcami
również o prosty, piegowaty nosek.
-A Ty za to jesteś najlepsza.- Powiedziała, ponownie chwytając
bilety i zaczęła czytać wszystko, co się na nich znajdowało. Nie ominęła żadnej
literki, czy cyferki. Przekazała mi całą zawartość tego papierowego świstka,
będącego jej całym światem na dzień dzisiejszy. No i najbliższy tydzień. Jak
się później dowiedziałam, koncert miał odbyć się już za siedem dni, a ja
oficjalnie zostałam jej kompanką, która będzie musiała przeciskać się przez
tłum rozwrzeszczanych fanek i jakoś radzić sobie z odruchem wymiotnym.
***
***
Cześć i czołem!
Zapewne każda fanka The Vamps już zdążyła znienawidzić główną postać, niejaką Lennon, ale... Uwierzcie mi: dajcie jej trochę czasu, bo później zmienicie o niej zdanie!
W każdym razie chciałam Was wszystkich bardzo serdecznie zaprosić do czytania mojego skromnego opowiadania. Mam taką cichą nadzieję, że się spodoba. (: Drugi fragment już niedługo, także proszę uzbroić się w cierpliwość.
Buziaki!
http://ask.fm/Dodda1999 informuj o nowych rozdziałach :D
OdpowiedzUsuńświetne ;3
ojej, dziękuję! bardzo mnie to cieszy! oczywiście, jak tylko się pojawi następny, to dam Ci znać. :3
UsuńMasz rację, trochę nie lubię tej Lennon. :/
OdpowiedzUsuńLennon nie jest zła, serio! (: Może teraz trochę wychodzi na gbura, ale taka na zawsze nie pozostanie. ;D
UsuńŚwietny *_*
OdpowiedzUsuńświetny :))
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna! Też mam słabość do Bradleya xd
OdpowiedzUsuń