21 lutego 2014

{2} Lennon, stój!

Cały następny tydzień Lissandra nie potrafiła gadać o niczym innym, tylko o koncercie. Co chwilę podrzucała mi kolejne pomysły na ubranie. Ćwiczyła przede mną przeróżne kwestie, które chciałaby przekazać Bradley'owi, a następnie uśmiechała się szeroko do lustra, by sprawdzić, czy rzeczywiście może suszyć zęby przy członkach The Vamps. Dla mnie to wszystko było nie do pojęcia. Nigdy nie miałam jakiegoś ukochanego zespołu, dla którego poświęciłabym cały bity tydzień na przygotowania. Ba! Nie byłam imprezową dziewczyną, raczej nie chodziłam na większe imprezy, aniżeli domówki. Do tego całkowicie przeciętna ze mnie nastolatka była, która nie wierzyła w swoje wdzięki i nie do końca akceptowała swoje ciało. Uważałam, że mój brzuch był o wiele za duży, a żyłki pod powiekami zwykłam zakrywać specjalnym podkładem, który zamawiałam przez Internet. Nie byłam zbyt wysoka- mierzyłam jedynie 156 centymetrów, a to chyba było moim największym kompleksem. Pomińmy jeszcze to, iż wcale piersi nie posiadałam. I również z tego powodu potrafiłam rozpaczać godzinami, choć tylko i wyłącznie w samotności, a do tego już w łóżku, przed snem.
W każdym razie zdołałam przeżyć te siedem dni. Nie zaliczyłam sprawdzianu z literatury przez paplanie Lisy i jej wrodzoną upierdliwość, ale... Ruda obiecała, że mi jakoś pomoże, gdy ta cała szopka się skończy.
-Proszę, zabierz mnie stąd... - Ścisnęłam jej ramię najmocniej, jak się tylko dało.
Punkt siedemnasta. Jeszcze dwie godziny do koncertu. Co chwilę trafiałam na jakąś rozwrzeszczaną, płaczącą fankę, która chciała przedrzeć się przez resztę tłumu (podobnie z resztą jak my). Zamykałam oczy, aby ktoś mi ich nie wydłubał i podążałam za wyższą przyjaciółką, która śmiało przepychała się przez radosny, podniecony tłum Vampettes. Już po chwili została na naszą dwójkę popchnięta jakaś młodsza dziewczynka, która nie mogła złapać równowagi i rozpaczliwie uczepiła się mojego długiego warkocza. Odwróciłam się automatycznie, puszczając rękę Lisy i lecąc razem z nieznajomą w tył. W przeciwieństwie do niej, miałam miękkie lądowanie, bo walnęłam tyłkiem o jej leżącą niczym kłoda sylwetkę.
-Kurwa mać, Lisa!- Wrzasnęłam, wyciągając w stronę przerażonej przyjaciółki ręce. -Pomogłabyś mi chociaż wstać, co?- Dodałam po chwili, poprawiając rozczochrane włosy i bluzkę, która podwinęła mi się nieco, odsłaniając brzuch. Nawet nie zdążyłam się przekonać o tym, czy nieznajome dziewczę, uprzednio potraktowane przeze mnie jako materac, zdołało się samo podnieść z twardego chodnika. Lissandra pociągnęła mnie dalej, pomagając unieść cztery litery, a następnie otrzepać ciemne spodnie, które były już całe uciapane w ziemi. Wspominałam, że pogoda nie była najlepsza?
-Dlaczego one wszystkie przyszły przed czasem?- Zadałam chyba najgłupsze pytanie, na jakie mnie było dzisiaj stać. Nie usłyszałam odpowiedzi, bo właśnie przekroczyłyśmy próg hali, a jeszcze przedtem musiałyśmy się uporać z ochroną, sprawdzającą bilety. Chociaż weszłyśmy do zamkniętego pomieszczenia, to dopiero teraz mogłam odetchnąć. Tłum się nieco przerzedził, bo zaczął zajmować kolejne miejsca na plastikowych krzesełkach. My musiałyśmy kontynuować "morderczą wyprawę" zauważając kolejne, roztrzęsione, niepełnoletnie dziewczęta oraz ich niezadowolonych, wyraźnie znudzonych opiekunów.
-Będziesz mi musiała kupować za to czekoladę do końca życia.- Mruknęłam, przechodząc bokiem przez alejkę między krzesłami, by dostać się do schodów, prowadzących w dół. Zerkając przez bramki, z radością stwierdziłam, że przy naszych miejscach było najmniej osób. Przynajmniej jak na razie!
-Dobra, dobra.- Odparła Lisa, która chwyciła mnie za rękaw zielonej kurtki i posłała mi swój najszerszy uśmiech. Była chyba najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem i bałam się, że rozniesie całą halę, gdy The Vamps wyjdą już na scenę. -Założę się, że po koncercie polubisz ich tak samo, jak ja!- Pyknęła mnie palcem w klatkę piersiową, prychając ze śmiechu pod piegowatym nosem.- Zobaczysz tą pozytywną energię, którą zarażają każdego...- Wywróciłam oczętami, wzdychając ciężko.
Po dziesięciu minutach dotarliśmy na miejsce. Pierwszy rząd- od sceny dzieliły nas tylko srebrne barierki, na widok których Lissandra nie była zadowolona. Sama oparłam się o metalowe pręty, wlepiając nieprzytomny wzrok w pustą jeszcze scenę. Przełknęłam głośno ślinę i jakoś nie miałam odwagi spojrzeć na przyjaciółkę. W ogóle się nie rozglądałam, bo wokół mnie stały największe fanki zespołu, powtarzające ciągle, że nie wierzą, iż w końcu zobaczą ich na żywo.
Zgasły światła. Pisk dziewcząt przeszył mój mózg. Zranił każdą komórkę ciała, wywołując nieprzyjemny dreszcz na plecach i gęsią skórkę. Lisa zaczęła skakać niczym wariatka, a następnie drzeć się równie głośno, co reszta. Głośna muzyka na szczęście w połowie zagłuszyła spragnionych wrażeń fanów. A ja? Ja stałam jak ten kołek, wpatrując się bladymi, mętnymi tęczówkami w jedno i to samo miejsce. Przymrużyłam oczy, bo światła, które zaraz zostały skierowane na chłopaków, nieprzyjemnie przejechały po mojej zażenowanej twarzy. Przyjaciółka nie zwracała na mnie uwagi. Może to i dobrze? Nie chciałam jej psuć zabawy. Wiedziałam, że to było dla niej bardzo ważne, ale... Ale jakoś nie mogłam szaleć razem z nią. Przycisnęłam klatkę piersiową mocniej do barierki, obejmując pręty zimnymi dłońmi.
-Jesteście gotowi na zabawę?!- Te słowa krzyknął chyba wokalista, którego imienia nie pamiętałam.
W taki właśnie sposób rozpoczął się mój koszmar, podczas którego Lissandra została trzy razy dotknięta przez śpiewającego chłopaczka o czarnych oczętach. Pomińmy omdlenia innych dziewcząt, które rozpaczliwie wspinały się po nogawkach moich spodni, ocierając mokre od łez policzki. Były to chyba najdłuższe dwie godziny w moim calutkim, osiemnastoletnim życiu. 

-Nigdy więcej.- Bąknęłam, wychodząc na ulicę przed halą. Schowałam dłonie w kieszenie zielonej kurtki i ruszyłam szybkim krokiem przed siebie, wlepiając oczęta w buty. Byłam dumna z tego, że po czterdziestu minutach stania w kolejce do wyjścia, w końcu mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Chyba nie muszę opisywać Lisy, która chyba jeszcze nie ogarniała co się działo. Rudowłosa złapała mnie za ramię i podążała za mną, wgapiając się z otwartą buzią w granatowe niebo. Dopiero po pięciu minutach wypowiedziała pierwsze, logiczne zdanie, choć głos nadal jej drżał. Na szczęście już nie płakała jak wtedy, kiedy Bradley dotknął jej dłoni po raz pierwszy.
-Było cudownie. Szkoda tylko, że to spotkanie za kulisami się nie udało. Ale dziękuję, że ze mną poszłaś.- Cmoknęła mnie przelotem w policzek i zaczęła nucić "Wild Heart". Tak, to była pierwsza piosenka, którą zagrali. Przystanęłam na chwilę, odwracając się w stronę hali, by ostatni raz spojrzeć na zadowolony z występu tłum, powoli rozchodzący się do swoich domów.
-Teraz przydałaby się osoba, która wylałaby na ciebie kubeł zimnej wody, żebyś nieco otrzeźwiała.- Stwierdziłam, unosząc brwi. Głupota kazała mi przejść przez przejście, nie patrząc w prawo i w lewo. Po prostu wtargnęłam na ulicę i zdziwiłam się trochę, bo Lisa odczepiła się od mojej kurtki, wyciągając rozpaczliwie ręce.
-LENNON, STÓJ!- Zrozumiałam tylko tyle, bo przez całe moje ciało przeszedł nieoczekiwany, silny prąd bólu, karzący upaść mi na ulicę. Obraz powoli mi się rozmazał i choć walczyłam do samego końca, by nie stracić przytomności, w końcu musiałam się poddać. W tyle czaszki jeszcze odbijały mi się obce głosy, których słów już nie mogłam ogarnąć. Najwyraźniej słyszałam płacz przerażonej przyjaciółki. Później niestety i on ustał, a mnie... Mnie pochłonęła całkowita ciemność. Aż dziw bierze, że Lissandra była bardziej przytomna ode mnie w tym momencie, prawda?

9 komentarzy:

  1. Kurde, ona wpadła pod samochód? ;_;

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko!!!! super! nie trzymaj nas dalej w niepewności co się stanie dalej i dodaj nexta! <3
    przy okazji zapraszam do mnie!
    theeternalkids.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! następna część powinna się pojawić wieczorem, także dam znać. (: i oczywiście, wpadnę!

      Usuń
  3. Super rozdział. Piszesz naprawdę świetnie.
    Mogłabym być informowana na tt? @perfsmiley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. baardzo miło mi to czytać! <3 oczywiście, jak tylko wstawię rozdział, napiszę Ci na twitterze. :)

      Usuń
  4. Blog zajebisty oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń