11 września 2014

epilog

{Taka uwaga na początek: dodałam części jedna po drugiej, także na wszelki wypadek mówię, że jest jeszcze jeden nowy rozdział przed epilogiem.}

Minęło pół roku. Parszywe pół roku od momentu, w którym Anthony wyjaśnił mi wszystko, że to on mnie potrącił. Miał wszystko idealnie zaplanowane. Wiedział, że gdy mnie skrzywdzi, już nikt nie będzie chciał na mnie spojrzeć.
Przez cały ten czas pytałam samą siebie: dlaczego? Dlaczego do cholery to właśnie mi się przytrafiło? Miałam wrażenie, że ostatnie dwa lata to był koszmar. Wszystkie nieszczęśliwe wydarzenia spadły właśnie na mnie. Na moją rodzinę, na przyjaciół. Każdy z nich ucierpiał. Każdy z nich przeszedł swój mały koniec świata. A ja? Głupia, myślałam, że poukładam sobie życie z Bradley'em Simpson'em, który za chwilę miał wydawał swój pierwszy singiel i nagrywał płytę.
Gdy siedziałam sama w pokoju, The Vamps w tym czasie całe dnie przesiadywało w studiou nagraniowym. Nie spotykałam się z nimi już tak często, jak kiedyś. Wiedziałam, że Brad nie ma odwagi spojrzeć mi w twarz bez wyrzutów sumienia. Sądził, że mu jeszcze nie wybaczyłam. A to przecież nie była jego wina! On po prostu... Po prostu był dobrym człowiekiem. Nie chciał zranić swojego kuzyna. Chciał mu pomóc, tak? Reszty nie wiedział. Nie miał pojęcia, że Anthony będzie zdolny do takiego świństwa. Nie wiedział również, że to on mnie potrącił i dlaczego to zrobił.
Historia lubiła się powtarzać. Znowu siedziałam przed oknem, wpatrując się w to samo miejsce, w którym we śnie widziałam Bradley'a. Swojego Bradley'a, który nazwał mnie pandą. Zamknęłam na chwilę oczy, żeby przypomnieć sobie te wszystkie dobre wizje, powstające w moim umyśle. Byłam wrakiem człowieka. Chciałam jak najszybciej umrzeć.
I właśnie wtedy, kiedy wpatrywałam się bezsensownie w szarość ulicy, na chodniku ujrzałam sylwetkę w czerwonej kurtce. Zmarszczyłam brwi, rozpoznając ciemną, bujną czuprynę loków na głowie. Moje serce przyspieszyło, gdy chłopak uniósł głowę do góry i uśmiechnął się w stronę mojego okna. Ruszył truchtem do wejścia, znikając za parapetem.
Odkręciłam wózek w stronę drzwi od mojego pokoju i czekałam. Nasłuchiwałam jego kroków, które z każdym kolejnym stopniem się nasilały. Później zapukał. Rzuciłam słabym głosem "proszę" i przechyliłam głowę na prawą stronę, by się mu lepiej przyjrzeć.
-Cześć, Lennon. Jak się czujesz?- Uśmiechnął się do mnie niepewnie, podchodząc do wózka i kucając przed nim, żeby lepiej widzieć moją twarz.
Uniosłam smutne wejrzenie swoich ciemnych ocząt na jego twarz. Zmienił się. Choć minęło zaledwie sześć miesięcy, to nieco zmężniał. Obciął włosy, zmienił styl ubierania...
-W porządku.- Odparłam, oczywiście kłamiąc. Odkąd zderzyłam się po raz drugi z prawdą dotyczącą mojego wypadku, sądziłam, że musiałam przejść przez całą rehabilitację raz jeszcze. Od momentu, w którym przebudziłam się w szpitalu.
Brad uśmiechnął się ponownie, już nieco pewniej i położył swoją dłoń na moim kolanie.
-Lennon... Ja muszę ci coś powiedzieć.- Uniosłam zmęczone oczy na jego sylwetkę i uważnie oceniłam czekoladowe oczy, które wpatrywały się we mnie z uwagą. - Joe chciał, żeby The Vamps poleciało z nim do Hiszpanii. Wiesz, reklama, kontakt z fanami. To wielka okazja, żeby osiągnąć upragniony cel.- Mówił cicho.
Wstrzymałam oddech, chwytając jego rękę czym prędzej i ściskając ją z całych sił. Żołądek podskoczył mi do gardła.
-Hiszpania...? S-samolot? - Wybąkałam, starając się opanować łzy. Nie. Nie mogłam mu na to pozwolić. Nie mogłam.
Chłopak pokiwał energicznie głową.
-Wrócimy za dwa tygodnie. To spełnienie naszych marzeń. Gdy już zarobimy trochę pieniędzy, zabierzemy cię do Los Angeles.- Również uściskał moją rękę. Opowiadał mi o tym wszystkim z taką pasją... A ja czułam, jak serce pęka na dwie równe części, a później zamienia się w pył, który z łatwością porwie wiatr.
-Brad... -Próbowałam mu wszystko wyjaśnić. Powiedzieć, że nie może jechać. Że mu zabraniam, ale... Głos ugrzązł mi w gardle.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- Raptownie mi przerwał, głaszcząc kciukiem wierzch mej dłoni.
Podniósł się z ziemi, biorąc głębszy wdech. Stał tak jeszcze przez chwilę, wpatrując się uważnie w moje oblicze. Później odwrócił się do mnie tyłem, aby ruszyć do wyjścia.
Wyciągnęłam w jego stronę rękę, otwierając buzię. Krzyczałam. Bezgłośnie krzyczałam. Błagałam, żeby zostawał. Nie słuchał.
Widziałam drzwi od swojego pokoju, które zamykały się powoli- zupełnie tak, jakbym oglądała film w zwolnionym tempie. Próbowałam opanować oddech, żeby przypadkiem nie wybuchnąć jeszcze wtedy, kiedy Brad spoglądał na moją przerażoną twarz. Wychylił się ostatni raz, przez małą szparę i oparł czuprynę o futrynę. Westchnął raz jeszcze, jakby chciał podkreślić, że dla niego to również jest bardzo trudne.
-Widzimy się już niedługo, Lennon. -To były ostatnie słowa, które usłyszałam. Później Brad zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie zupełnie samą.


***

Moi kochani!
Dziękuję za te wszystkie wspólne chwile. Dziękuję za ciepłe komentarze, za wszystkie głosy, które oddaliście na Głęboki Oddech. Jest mi ciężko kończyć przygody Lennon, bo włożyłam w to opowiadanie całe moje serce i... Każdemu autorowi łezka się kręci w oku, gdy przychodzi ten ostatni moment, kiedy pisze się ostatnie zdanie w opowiadaniu.
Ta książka miała być dla kogoś. I uwierzcie, nie chciałam, aby kończyła się na 17 rozdziale i epilogu. Planowałam długich 30 części. Lennon miała piec z chłopakami ciasteczka, aby oddać pieniądze wujkowi Margaret... Miała lecieć z nimi do Los Angeles, gdy Joe się już zdecydował, że zaopiekuje się The Vamps. Dużo było pomysłów, choć zakończenie ustaliłam z góry- podobnie jak w pierwszej części historii.
Głęboki Oddech był pisany dla kogoś. Kogoś, z kim już nie utrzymuję kontaktu i nie widzę najmniejszego sensu, żeby dalej to ciągnąć. Po prostu chcę o paru rzeczach zapomnieć, a gdy siadam do pisania owego fanfiction, szlag mnie trafia, bo wspomnienia wracają na nowo. Już przed wakacjami pisałam GO na siłę, a nie chciałam Wam dawać beznadziejnej historii. Jak już mówiłam- chciałam pisać z sercem. A tego serca do przygód Lennon w ostatnich rozdziałach mi zabrakło. 
Ponadto zaczynają mi się studia. Nie będę miała czasu na pisanie, wklejanie regularnie rozdziałów. Czas zacząć dorosłe życie. Czas coś zmienić. 
Tak więc dziękuję wszystkim raz jeszcze i oficjalnie kończę przygodę z Lennon. Niech sobie odpocznie, zasługuje na to.
Do zobaczenia w innych opowiadaniach- kiedyś, w niedalekiej przyszłości.
 Weronika. 


8 komentarzy:

  1. jestem pierwsza?

    no a więc

    opowiadanie od początku było świetne ale trochę popsułaś zakończenie miałam nadzieję że pociągniesz je dłużej ale rozumiem twoją sytuację
    Mam nadzieję że zaczniesz niedługo następne opowiadanie i znów się spotkamy ^^

    Życzę powodzenia na studiach xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to opowiadanie od pierwszego rozdziału... i wiesz co ci powiem? Nigdy nie czytałam równie świetnej historii. Historia Lennon tak mnie urzekła. Pięknie piszesz, a to mogłabyś wykorzystać w życiu.


    ,, GŁĘBOKI ODDECH NA ZAWSZE ZOSTANIE W MOIM SERCU ♥ NA ZAWSZE"

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wierzę, że to już koniec! Tak mi przykro, ale rozumiem że opowiadanie nie może się ciągnąć bez końca. Pamiętam jak tu przyszłam po raz pierwszy, na samym początku i z niecierpliwością czekałam na kolejne rozdziały, a teraz to wszystko się już kończy.... :( Pamiętaj, że świetnie piszesz i że miałaś ekipę swoich fanów do których należałam także ja. Pozdrawiam cię gorąco!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. nie będzie już nic?? ale jak to, przecież to tak jakby nie nie jest skończone, czy Brad przeżył czy sen z przeszłośći naprawde się sprawdził?? :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie opuszczają nas błagam ;( pamiętaj że zawsze możesz powrócić i napisać coś nowego. Wiem, że to miało być dla kogoś kto był dal CB ważny :P ale my cię pokochaliśmy i nie chcemy byś nas opuściła :( błagam Przemyśl to!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba się powieszę :(

    OdpowiedzUsuń
  7. jak to? O.o szanuję twoją decyzję ale.... co z Bradem i Lennon? czy będą razem? czy vampsi wrócą cali z tej Hiszpanii? tego nie wiem. a zależy mi by wiedzieć! :( odpowiedz mi na te pytania! proszę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu.. Popłakałam się... Nie możesz tego tak skończyć... :c

    OdpowiedzUsuń