- Kawiarnia
znajduje się tam.- Bradley kiwnął głową w przeciwną stronę, z której
właśnie szłam.- No chyba, że to my pomyliliśmy
kierunki.- Zamyślił się zabawnie, przykładając palec do swoich delikatnych
ust.
Widziałam, że chciał wyciągnąć rękę w moją
stronę, ale ja zrobiłam uskok w bok, wzdychając przy tym ciężko i unosząc ramiona. Nie ma mowy. Chodziło mi o Lisę, której Simpson się
diabelnie podobał. Do tego planowała swój ślub z nim już przez jakiś rok.
Chłopak musiał to docenić, no! A jej starania przecież nie mogły pójść na
marne... Mimo tego, że byłam na swojego rudowłosego potworka wkurzona, to
jednak nadal mogłam ją nazwać najlepszą przyjaciółką. Przecież tyle
przeszłyśmy! Jak mogłam po prostu odejść, zostawiając ją samą, na pastwę losu? Miałam
ochotę tam jak najszybciej wrócić i ją do siebie mocno przytulić.
-Wiem...-
Mruknęłam, spuszczając wzrok z jego uroczej twarzyczki.- Po prostu pokłóciłam się z Lisą i chciałam zwiać, ale teraz... Teraz
chyba się wrócę.- Przyznałam. Było mi straszliwie głupio. Nie dość, że
chciałam uciec, to jeszcze mi się to nie udało. A do tego byłam egoistką.
Cholerną egoistką, która widziała jedynie swój czubek nosa. - Przepraszam, zachowuję się jak idiotka.-
Mruknęłam najciszej jak się tylko dało. Moje policzki automatycznie stały się
czerwone.
-No już,
ruszcie się!- Zawołał jakiś głos z tyłu.- Nie będziemy stać pół dnia na ulicy!- Podejrzewałam, iż to właśnie
Connor się niecierpliwił.
Bradley,
nie spuszczając ze mnie wzroku, nałożył ciemne okulary na nos, wyciągnął rękę i ukłonił się delikatnie, aby puścić mnie przodem. Uśmiechnęłam się
blado, marszcząc nosek i odwracając się do niego plecami. Pokręciłam
niezauważalnie głową i ruszyłam dość żwawym krokiem, oglądając się co chwilę na
chłopaków, gdzieś ginących w tłumie.
To był moment. Jeden ułamek sekundy, jedno
westchnięcie, jeden skurcz serca. Brad chwycił mnie za rękę i objął ramieniem,
przyciągając do siebie. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, więc stanęłam
niczym wryta, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
-Chodź,
szybko. Bo nas zauważą.- Szepnął mi do ucha i rzucił się biegiem przed
siebie, szukając pierwszego lepszego ślepego zaułka. Nic nie odpowiedziałam- po
prostu ruszyłam za nim, lustrując wzrokiem ulicę. Cóż on takiego wypatrzył?
Czyżby paparazzi dowiedzieli się, gdzie dzisiejszego dnia The Vamps będzie spędzało swoje popołudnie?
Dobrze, że ludzi o tej porze było dość sporo.
Przeciskaliśmy się przez tłum, co chwilę wpadając na jakiegoś zdezorientowanego
przechodnia, a następnie przepraszaliśmy go pospiesznie. Bradley przeklinał pod
nosem, ściskając moją rękę coraz mocniej.
-Ale... Ale
gdzie? Co? Jak?- W końcu z siebie wydusiłam, mrugając ze zdezorientowaniem
oczętami. Na ulicy nie było nikogo podejrzanego, także zupełnie nie wiedziałam
o co chodzi. Może się ze mnie nabijał?
W końcu odnaleźliśmy jakieś ustronne miejsce,
skręcając w małą uliczkę, znajdującą się za dość sporą kamienicą.
-W zasadzie
to nie wiem, czy ta paniczna ucieczka przed potencjalnymi hienami była dobrym
wyjściem, Brad... Mogli cię zauważyć. I co by wtedy było? Zapewne trafilibyśmy
na pierwsze strony gazety z jakimś dziwnym, dwuznacznym dopiskiem...-
Powiedziałam w końcu, rozglądając się na wszystkie strony, aby ocenić miejsce,
w którym się znaleźliśmy. Stał tu jedynie zielony śmietnik. Cholernie romantycznie.
Wzięłam głęboki wdech, a następnie... Zostałam przygnieciona do ściany. Chciałam zaprotestować, ale kończyny odmówiły mi posłuszeństwa, a kości stały się niczym z gumy.
Wzięłam głęboki wdech, a następnie... Zostałam przygnieciona do ściany. Chciałam zaprotestować, ale kończyny odmówiły mi posłuszeństwa, a kości stały się niczym z gumy.
-Ćśś, teraz
nic nie mów.- Szepnął, kładąc swój wskazujący palec na moich ustach. Po
prostu wgapiałam się w czarne oczy Bradley'a z otwartą buzią, oczekując
nieznanego. Serce niemalże wyrywało mi się z klatki piersiowej i nie mogło
ustać. Znowu spojrzał na mnie w TEN sposób. Widział, że mi się podoba.
Świadczył o tym zadziorny uśmieszek na jego twarzy. Brakowało mi powietrza. Nie
mogłam złapać oddechu. Dusiłam się całą tą sytuacją. Z jednej strony bardzo mi
się podobał taki obrót sprawy, a z drugiej... Z drugiej byłam na siebie
wściekła.
-C-co Ty
robisz?- Rzekłam najciszej jak się tylko dało. Nasze usta dzieliły milimetry... Tak bardzo chciałam go pocałować, ale musiałam się powstrzymać.
Robiłam to dla Lissandry.
-Widziałem
jakiegoś typka z aparatem, sądziłem, że to natrętny paparazzi...- Nie
odsunął się. Trwał w tej niekomfortowej pozie nadal, grzejąc moją skórę swym
gorącym, słodkim oddechem. -Ale chyba już
sobie poszedł.- Wzruszył ramionami, odsuwając się ode mnie i zatrzymując
parę kroków dalej.
Nie wiem dlaczego, ale cała ta sytuacja wydawała
mi się idiotyczna i zupełnie niepotrzebna.
- Trzeba było się jakoś "zakryć",
nieprawdaż?- Uniósł brwi do góry, wspinając się delikatnie na palce, by po
chwili przenieść ciężar ciała ponownie na pięty.
-Następnym
razem mnie uprzedź, okej?- Wychrypiałam, opierając się głową o wilgotną
ścianę budynku, za którym się schowaliśmy. Dopiero teraz mogłam spokojnie odetchnąć.
-A co,
jeśli ta ucieczka to był tylko pretekst?- Zaśmiał się, wkładając ręce do
kieszeni swych ciemnych spodni. -Bo
wiesz... Może tego paparazzi w ogóle tam na ulicy nie było?- Dodał po
chwili, a mi opadła szczęka.
***
Wstawiłam kolejną część specjalnie dla @CorneliaViolet. Wybaczcie, że tak krótko. Czas mi nie pozwolił na rozpisanie się.
Buziaki!
jezu,matko święta. Tak właśnie cały rozdział z Bradem. Dzięki !!!!!!!oh i jeszcze dedyk:OOO
OdpowiedzUsuńa zakończenie :O matkomatkomatko:))
to jak z nią flirtował,tak tajemniczo. o boże gdyby to działo sie na prawdę,wiesz i były inne imiona...wiesz chyba o co chodzi :D
z niecierpliwością czekam do jutra, oby był o wiele dłuższy. TAKI MEGA DŁUGI:>
ps. fajnie by było gdyby Lennon udawała niedostępną,ale zarazem flirtowała z nim. :D
dzięki Wera:*
hahaha, wiem, wiem o co chodzi! dzisiaj zostaję w domu, także postaram się napisać coś długaśnego. zobaczymy jak mi wyjdzie. ;]
Usuńświetny ten rozdział :) nie mogę się doczekać co będzie dalej ;*
OdpowiedzUsuńsuper!!! naprawdę! ciśnienie to ty mi podniosłaś! czekam z niecierpliwościom na nexta.
OdpowiedzUsuńzapraszam
theeternalkids.blogspot.com
Nie wiem, pewnie Cie to juz nudzi, ze caly czas chwale, ale rozdzial genialny! Can't wait next chapter :D I do tego ta akcja z Bradem ;)
OdpowiedzUsuńtakie komentarze nigdy mi się nie znudzą! czytam je z wielkim bananem na buźce. :D dziękuję!
Usuńświetne *-* Brad... no po prostu rozpływam się jak to czytam! masz świetne pomysły, aż mam motylki w brzuchu gdy czytam twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńOmg omg omg ja nie moge po prostu mega <3
OdpowiedzUsuń