Co do cholery miałam powiedzieć Lissandrze? Że
Bradley zaciągnął mnie w jakąś ciemną uliczkę i o mały włos nie pocałował? Może
dodam jeszcze, że mi się to straszliwie podobało? Przecież gdyby stał w takiej
pozie minutę dłużej, nie wytrzymałabym presji i po prostu go cmoknęła.
Delikatnie, ale pocałowała! Ten drań zrobił to specjalnie... Chciał zobaczyć,
czy dam radę oprzeć się jego urokowi osobistemu, czy będę twarda i wytrzymam.
Jakoś nie mogłam sobie tego wszystkiego wyobrazić. Próbowałam wierzyć w to, że
jednak na tej ulicy pojawił się jakiś natrętny gość z aparatem, próbujący
odnaleźć The Vamps. Bradley musiał przysunąć się do mnie, żeby nie było go
widać, tak? Nie! Z każdą kolejną minutą ciszy było mi coraz bardziej głupio,
a Brad nawet nie próbował w owym fakcie mnie wspierać, bo przez całą drogę do
kawiarni śmiał się pod nosem, nie mając zamiaru nic powiedzieć. Szliśmy
więc w całkowitej ciszy, nasłuchując rozmów innych ludzi. Zupełnie wypadło mi z
głowy, że gdzieś z tyłu zgubiliśmy Connora i resztę. Czyżby oni również rzucili
się w desperacką ucieczkę?
Gdy już doszliśmy do felernej knajpki, w której
za żadne skarby nie chciałam się znaleźć, wszystko stało się jasne. Przed samym
wejściem stała reszta zespołu, a obok nich uradowana Lisa. Zerknęłam na
Simpson'a, zaciskając szczęki i marszcząc gniewnie nos. Niezły był z niego
podrywacz. W sumie gdybym słuchała uważniej swojej przyjaciółki, może bym
wiedziała jak się z owym panem obchodzić. A tak to tylko zdawałam sobie sprawę
z tego, iż potrafi wykorzystywać swoje atuty i zawrócić każdej dziewczynie w
głowie. Zaraz, zaraz... Czy mi zaczynał się podobać ten kolejny pusty boysband? Przełknęłam
głośno ślinę, spoglądając niepewnie na Lissandrę oraz chłopaków.
-Trzeba
było wziąć ze sobą mapę, Biggie B.- Ot, padł złośliwy komentarz ze strony
James'a, na który Brad zareagował jedynie wywróceniem oczętami.
-Cóż,
powiedzmy, że dopadła mnie chwila słabości.- Odparł po chwili, unosząc
ramiona i zdejmując kaptur ze swojej ciemnej czupryny. Lisa przenosiła swe
jasne oczęta z osiemnastolatka, by znów zerknąć na mnie. Gotowało się w niej.
Zawsze, gdy była zdenerwowana, opierała ręce na biodra i z całej siły
świdrowała materiał od spodni paznokciami. Posłałam jej przepraszające
spojrzenie i powiedziałam bezgłośnie "to nie tak jak myślisz". Ruda
tylko pokręciła głową i weszła do kawiarni, bo James otworzył jej drzwi.
Nie dość, że będę musiała się męczyć przez
najbliższą godzinę ze świadomością, iż złamałam punkt w kodeksie najlepszych przyjaciółek,
to chyba nie wytrzymam z tym udawaniem, iż Brad jest mi obojętny. Przynajmniej
będę musiała spróbować. Dam radę.
-Jesteś
okropny.- Burknęłam, mrużąc swoje ciemne oczęta i przeszłam przez próg kawiarni.
Gdyby wzrok mógł zabijać, Bradley już dawno leżałby martwy na chodniku. Chłopak
jedynie ukazał równy rząd swych białych zębów i wszedł za mną do pomieszczenia,
rozpinając bluzę.
-Witam
szanownych panów!- Przywitał nas kobiecy głos. Kim była owa dama? Chyba
łatwo się domyślić, iż stała przed nami matka Felicii, właścicielka
kawiarenki.- I... Intrygujących gości.-
Dodała ciszej, ze zrezygnowaniem, przywołując na twarz złośliwy uśmieszek.
Rozpoznała nas. Przecież nie mogła zapomnieć o największych wrogach swej
ukochanej córci, prawda?
-Witam
panią.- Lisa skinęła głową, udając, iż zupełnie nic się nie stało. Powinna
jeszcze dodać "miło panią widzieć", ale dobrze, że się powstrzymała.
-Mam taką
cichą nadzieję, że nikt nie napluje nam do herbaty.- Rzuciłam pospiesznie w
stronę przyjaciółki, a ta zaśmiała się cicho. Zrobiło mi się na duszy trochę
lżej, choć nadal widziałam, iż jest na mnie zła. Co chwilę zerkała na Bradley'a,
by upewnić się, czy chłopak przypadkiem się do mnie nie przystawia. To było
straszne, gdyż musiałam uważać na każdy, nawet najmniejszy ruch. Chyba nawet za
szeroki uśmiech, posłany w jego stronę, mogłaby mnie zabić pod stołem.
Zajęliśmy stolik na środku. Trochę dziwnie się
czułam, gdyż kawiarnia była całkowicie pusta. Dobrze, że ciszę zapełniała
urocza muzyczka, płynąca z głośników nad barem. Dopiero teraz miałam okazję
rozejrzeć się uważniej po całym pomieszczeniu. Kawiarnia miała swój klimat.
Trzeba było przyznać, iż Griffinowie postarali się, gdy projektowali jej wnętrze.
Na ścianach wisiały stare obrazy, które oprawione były w wielkie, pozłacane
ramy. Stoliki, wykonane z drewna, wyróżniały się intrygującymi wzorami na
blacie, a rzeźbione krzesła wydawały się wyjątkowo wygodne. Zawiesiłam płaszcz
na oparciu i uśmiechnęłam się niepewnie, lustrując spojrzeniem każdego chłopaka
z osobna. Po pięciu minutach przybyła do nas kelnerka. Podniosłam wzrok z menu
i aż się we mnie zagotowało.
-Tak miło was widzieć!- Jej charakterystyczny głosik rozpoznam wszędzie. Felicia.
Zapewne tutaj przylazła, gdy tylko się dowiedziała, że The Vamps będą w
kawiarni jej matki.- Nie dziwię się, że
nie poszłyście do szkoły, naprawdę. Doskonale Was rozumiem, kochane.-
Zaszczebiotała i wyciągnęła z czarnego fartuszka notesik, a zaraz za nim
idealnie zatemperowany ołówek.
-Od kiedy
ciężka praca cię interesuje, Fel?- Zapytałam, uśmiechając się krzywo. -Do twarzy ci w tym... Fartuszku.-
Przechyliłam głowę na bok, pokazując palcem obszar jej bioder. 1:0 dla mnie.
Zatkało ją, bo zrobiła się czerwona na twarzy.
-To wy się
znacie?- Zapytał Connor, spoglądając na Felicię z zaciekawieniem.
-Taa,
chodzimy razem do szkoły.- Mruknęła Lisa, spuszczając głowę i odkładając
menu ze zrezygnowaniem.
-Niestety.-
Dodałam, biorąc głęboki wdech i zaciskając mocniej szczęki. Felicia na
szczęście szybko odeszła od stolika, gdy tylko wzięła od nas zamówienie. Sześć
najlepszych herbat oraz sześć ciastek z kremem.
-Wiecie...
Mamy dla was małą propozycję.- Zmienił temat James, uśmiechając się
tajemniczo.- Gadaliśmy z naszym managerem. W następny weekend będziemy nagrywali teledysk do naszej
nowej piosenki. Macie może wolny ten termin? Razem wpadliśmy na pomysł, że takie urocze dziewczyny jak wy mogą zostać statystkami w naszym nowym singlu.- Od razu spojrzałam na
Lissandrę, która podskoczyła na krześle i zapiszczała z radości. Ja również się
uśmiechnęłam, może nawet trochę szerzej niż zazwyczaj.
-Boże, tak!
Oczywiście! Nie musiałeś pytać, przecież to jasne!- Zatupała radośnie
nogami.
Chłopaki wyglądali na zadowolonych. Zapisali nam
numer do manager'a i powiedzieli, żebyśmy zadzwonili do niego, gdy będziemy
miały jakiekolwiek pytania dotyczące przyszłego tygodnia.
Przez następną godzinę gadaliśmy o przeróżnych
głupotach, popijając przy tym smaczną herbatę. Jakoś na ciastko nie miałam
ochoty, także odsunęłam porcelanowy talerzyk, obejmując dłońmi jedynie
filiżankę. Słuchałam opowieści Bradley'a na temat powstania zespołu, nagrywania
filmików na youtube w garażu oraz dołączeniu Connora do The Vamps. To wszystko wydawało
mi się tak bardzo odległe i niemożliwe, że przez pewien moment czułam się tak,
jakbym odnalazła się w zupełnie innym świecie. Stwierdziłam, iż chłopaki mieli wielkie
szczęście, że ktoś ich zauważył i pomógł spełnić ich marzenia.
Popijałam sobie gorący napój w spokoju, aż do
czasu. Mój żołądek chyba wywrócił się na drugą stronę, bo poczułam w nim dziwne
ukłucie. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, a usta natychmiastowo
zdrętwiały. Zdjęłam dłonie ze stołu, kładąc je na udach i ściskając jak
najmocniej tylko potrafiłam.
-Lennon?
Wszystko w porządku? Jesteś jakaś blada...- Zapytał Tristan, spoglądając na
mnie uważnie zza filiżanki pełnej herbaty.
-Po
prostu... Po prostu mi słabo.- Wybąkałam, łapiąc się za brzuch i wstając od
stołu. Oparłam się o blat, wywracając ciastko, które jeszcze przed
chwilą leżało sobie spokojnie na porcelanowym talerzyku. Ruszyłam wolnym
krokiem w stronę toalet. Potykałam się o własne nogi i musiałam podpierać się o
przedmioty, stojące najbliżej mej osoby. Kręciło mi się w głowie i myślałam, że
zaraz zwymiotuję na podłogę.
-Łooł,
dziewczyno, spokojnie, pomogę ci!- Bradley zareagował od razu, stając na
równe nogi i podbiegając do mnie.
-Zostań, ja
z nią pójdę.- Powiedziała ostro Lisa i podeszła do mnie pospiesznie, klepiąc
chłopaka po ramieniu.- Lepiej zapytajcie
się kelnerki, co takiego dodała jej do herbaty.
Fajnie, że w takim momencie zaczęła się o mnie
troszczyć, ale miałam wrażenie, że wstała tylko po to, bym znowu nie
znalazła się sam na sam z Simpsonem. Chwyciła moją dłoń, przełożyła sobie przez
ramię, a następnie złapała drugą, wolną
ręką mój bok. Od razu lepiej.
Takim też sposobem doszłyśmy do łazienki.
Dziewczyna zaprowadziła mnie do pierwszej kabiny, a ja po prostu padłam na
kolana przed toaletą i niemalże zanurzyłam głowę w muszli.
-Wstrętna
dziwka.- Wysyczała Lissandra.- Miałaś
rację, Lenn. Mogłyśmy tutaj nie przychodzić, albo przynajmniej powiedzieć
chłopakom, żeby zmienić miejscówkę. Równie dobrze mogliśmy zamówić herbatę w
automacie i wypić ją na jakimś zadupiu, żeby nikt nas nie zauważył.-
Przyznała. -Co to takiego mogła ci dolać?
-Ledwo co słyszałam jej słowa, bo skupiłam się na zupełnie innej czynności.
Zimny pot leciał mi ciurkiem po czole, a całym moim ciałem targały dreszcze,
spowodowane ostrą reakcją żołądka na nieznany składnik gorącego napoju. Oparłam
głowę o zimne kafelki i przetarłam usta wierzchem dłoni.
-Z-z-zabierz
mnie stąd.- Jęknęłam, gdy w końcu przestałam wymiotować.- Z-zadzwoń po taksówkę. Nie chcę, by chłopcy
widzieli mnie w takim stanie.
Rudowłosa zostawiła mnie samą w toalecie, kiwając
uprzednio głową na znak, iż to zrobi. Ja nadal męczyłam się z zalegającym w
brzuchu specyfikiem, którego mój organizm pragnął pozbyć się bardzo szybko. Nawet
nie miałam siły myśleć o tym, jak się zemszczę na Felicii. Po prostu chciałam
znaleźć się już w domu, w moim ciepłym łóżku, z poduszką elektryczną na
brzuchu. Pomyślałabym jeszcze o gorącej herbacie, ale do tej chyba będę miała
uraz do końca życia!
-Lennon,
oszczędzimy trochę kasy, chłopcy powiedzieli, że zawiozą nas do domu, bo i tak
jadą w tamtą stronę. Do tego martwią się o ciebie...- Rudowłosa
dziewczyna szybko wróciła do toalety i kucnęła przy mnie, odgarniając mi włosy
ze spoconego czoła.
-Kurwa,
wyraziłam się niejasno czy co? Lisa, mam im zarzygać tapicerkę?- Jęknęłam
żałośnie, chowając głowę z powrotem do toalety. Osiemnastolatka skrzywiła się
nieznacznie, chwytając mój ciemny kucyk, aby nie został pobrudzony sokami z
mojego żołądka. Sama się odchyliła, odwracając głowę w przeciwną stronę.
Jak spotkałam The Vamps? Wpadłam im pod autobus.
Jak lepiej poznałam The Vamps? Obrzygałam im siedzenia w samochodzie. To
wszystko brzmiało w mojej głowie tak żałośnie, że miałam ochotę się popłakać.
Jedyne, o co teraz błagałam Boga to było to, żebym wytrzymała całą drogę
powrotną bez żadnych sensacji. Ach, miałam również nadzieję, że skoro Lisa
wzięła swoją szkolną torbę na spotkanie z chłopakami, to również znajdzie w
niej jakieś stare woreczki foliowe. Tak na wszelki wypadek.
***
Chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim osobom, które czytają moje opowiadanie! :) Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy, iż "Głęboki oddech" się spodobał. Z początku sądziłam, iż blog nie wypali i będę musiała dać sobie spokój. Po tak wielu pozytywnych komentarzach wybiłam sobie tą myśl z głowy i... Piszę dalej, choć mam mnóstwo roboty, bo jestem w klasie maturalnej. Staram się pisać codziennie po przynajmniej jednym rozdziale, aby kolejne notki dodawać w miarę regularnie.
W razie jakichkolwiek pytań możecie do mnie śmiało pisać na gadu (7661895), odzywać się na asku (@beznosa) albo twitterze (również @beznosa).
Raz jeszcze dziękuję!
Buziaki, trzymajcie się ciepło i do następnej notki!
***
Chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim osobom, które czytają moje opowiadanie! :) Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy, iż "Głęboki oddech" się spodobał. Z początku sądziłam, iż blog nie wypali i będę musiała dać sobie spokój. Po tak wielu pozytywnych komentarzach wybiłam sobie tą myśl z głowy i... Piszę dalej, choć mam mnóstwo roboty, bo jestem w klasie maturalnej. Staram się pisać codziennie po przynajmniej jednym rozdziale, aby kolejne notki dodawać w miarę regularnie.
W razie jakichkolwiek pytań możecie do mnie śmiało pisać na gadu (7661895), odzywać się na asku (@beznosa) albo twitterze (również @beznosa).
Raz jeszcze dziękuję!
Buziaki, trzymajcie się ciepło i do następnej notki!
fajny był ten rozdział i niemoge doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńBradley zwala mnie z nóg xd ja na miejscu Lennon rzuciłabym się na niego w tej uliczce. Bardzo podoba mi się to jak piszesz i budujesz akcję, masz ciekawą koncepcję i nie mogę doczekać się więcej.
OdpowiedzUsuńPS. Żyję nadzieję, że Lennon jednak nie porzyga chłopakom siedzień ;p
ooo baardzo mi się podobał ten rozdział ♥ masz talent :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak milo mnie zaskoczylas nowym rozdzialem. Weszlam, aby sprawdzic komentarze do poprzedniego, a tu kolejny :D banan na ustach, motylki w brzuchu i insynuacje nexta w glowie!
OdpowiedzUsuńKochana cudowny rozdział <333
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent *-*
Nadal mi żal Lisy ;(
Lennon jest fajna, ale współczuję Lisie ;(
Piszesz naprawdę cudownie ^-^
Czekam na nexta *-*
Całuję ;***
~~Katarina
P.S. Włączysz wersję na telefon? <3
Usuńwłączyłam! :3
UsuńGenialne. *.*
OdpowiedzUsuńOMG:>
OdpowiedzUsuńjak pojedziemy razem do Londynu to będziesz mi opowiadać historie cały czas :P
oczywiście! to co, wakacje już mamy zajęte? haha :D
Usuńdodaj nexta!!! szybko!!! nie mam co czytac!! < 33
OdpowiedzUsuńJestes wspaniala, a to najlepszy blog na swiecie! Rozdzialy nawet 2 razy w ciagu dnia, dziekuje, ze piszesz :) Ciekawe co teraz bedzie z Lennon, czy umowi sie z Bradleyem *.*
OdpowiedzUsuńHej! Możesz informować mnie o nowych rozdziałach na asku ?+ Kocham twojego bloga ♥http://ask.fm/entalka5
OdpowiedzUsuńdzięki! <3 zapisałam, także możesz być pewna, że dam Ci znać, gdy coś nowego się pojawi! ;)
Usuńtak! nie przerywaj pisać twoj fanfic jest genialny po prostu uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń