26 lutego 2014

{8} urocza herbatka

Co do cholery miałam powiedzieć Lissandrze? Że Bradley zaciągnął mnie w jakąś ciemną uliczkę i o mały włos nie pocałował? Może dodam jeszcze, że mi się to straszliwie podobało? Przecież gdyby stał w takiej pozie minutę dłużej, nie wytrzymałabym presji i po prostu go cmoknęła. Delikatnie, ale pocałowała! Ten drań zrobił to specjalnie... Chciał zobaczyć, czy dam radę oprzeć się jego urokowi osobistemu, czy będę twarda i wytrzymam. Jakoś nie mogłam sobie tego wszystkiego wyobrazić. Próbowałam wierzyć w to, że jednak na tej ulicy pojawił się jakiś natrętny gość z aparatem, próbujący odnaleźć The Vamps. Bradley musiał przysunąć się do mnie, żeby nie było go widać, tak? Nie! Z każdą kolejną minutą ciszy było mi coraz bardziej głupio, a Brad nawet nie próbował w owym fakcie mnie wspierać, bo przez całą drogę do kawiarni śmiał się pod nosem, nie mając zamiaru nic powiedzieć. Szliśmy więc w całkowitej ciszy, nasłuchując rozmów innych ludzi. Zupełnie wypadło mi z głowy, że gdzieś z tyłu zgubiliśmy Connora i resztę. Czyżby oni również rzucili się w desperacką ucieczkę?
Gdy już doszliśmy do felernej knajpki, w której za żadne skarby nie chciałam się znaleźć, wszystko stało się jasne. Przed samym wejściem stała reszta zespołu, a obok nich uradowana Lisa. Zerknęłam na Simpson'a, zaciskając szczęki i marszcząc gniewnie nos. Niezły był z niego podrywacz. W sumie gdybym słuchała uważniej swojej przyjaciółki, może bym wiedziała jak się z owym panem obchodzić. A tak to tylko zdawałam sobie sprawę z tego, iż potrafi wykorzystywać swoje atuty i zawrócić każdej dziewczynie w głowie. Zaraz, zaraz... Czy mi zaczynał się podobać ten kolejny pusty boysband? Przełknęłam głośno ślinę, spoglądając niepewnie na Lissandrę oraz chłopaków.
-Trzeba było wziąć ze sobą mapę, Biggie B.- Ot, padł złośliwy komentarz ze strony James'a, na który Brad zareagował jedynie wywróceniem oczętami.
-Cóż, powiedzmy, że dopadła mnie chwila słabości.- Odparł po chwili, unosząc ramiona i zdejmując kaptur ze swojej ciemnej czupryny. Lisa przenosiła swe jasne oczęta z osiemnastolatka, by znów zerknąć na mnie. Gotowało się w niej. Zawsze, gdy była zdenerwowana, opierała ręce na biodra i z całej siły świdrowała materiał od spodni paznokciami. Posłałam jej przepraszające spojrzenie i powiedziałam bezgłośnie "to nie tak jak myślisz". Ruda tylko pokręciła głową i weszła do kawiarni, bo James otworzył jej drzwi.
Nie dość, że będę musiała się męczyć przez najbliższą godzinę ze świadomością, iż złamałam punkt w kodeksie najlepszych przyjaciółek, to chyba nie wytrzymam z tym udawaniem, iż Brad jest mi obojętny. Przynajmniej będę musiała spróbować. Dam radę.
-Jesteś okropny.- Burknęłam, mrużąc swoje ciemne oczęta i przeszłam przez próg kawiarni. Gdyby wzrok mógł zabijać, Bradley już dawno leżałby martwy na chodniku. Chłopak jedynie ukazał równy rząd swych białych zębów i wszedł za mną do pomieszczenia, rozpinając bluzę.
-Witam szanownych panów!- Przywitał nas kobiecy głos. Kim była owa dama? Chyba łatwo się domyślić, iż stała przed nami matka Felicii, właścicielka kawiarenki.- I... Intrygujących gości.- Dodała ciszej, ze zrezygnowaniem, przywołując na twarz złośliwy uśmieszek. Rozpoznała nas. Przecież nie mogła zapomnieć o największych wrogach swej ukochanej córci, prawda?
-Witam panią.- Lisa skinęła głową, udając, iż zupełnie nic się nie stało. Powinna jeszcze dodać "miło panią widzieć", ale dobrze, że się powstrzymała.
-Mam taką cichą nadzieję, że nikt nie napluje nam do herbaty.- Rzuciłam pospiesznie w stronę przyjaciółki, a ta zaśmiała się cicho. Zrobiło mi się na duszy trochę lżej, choć nadal widziałam, iż jest na mnie zła. Co chwilę zerkała na Bradley'a, by upewnić się, czy chłopak przypadkiem się do mnie nie przystawia. To było straszne, gdyż musiałam uważać na każdy, nawet najmniejszy ruch. Chyba nawet za szeroki uśmiech, posłany w jego stronę, mogłaby mnie zabić pod stołem.
Zajęliśmy stolik na środku. Trochę dziwnie się czułam, gdyż kawiarnia była całkowicie pusta. Dobrze, że ciszę zapełniała urocza muzyczka, płynąca z głośników nad barem. Dopiero teraz miałam okazję rozejrzeć się uważniej po całym pomieszczeniu. Kawiarnia miała swój klimat. Trzeba było przyznać, iż Griffinowie postarali się, gdy projektowali jej wnętrze. Na ścianach wisiały stare obrazy, które oprawione były w wielkie, pozłacane ramy. Stoliki, wykonane z drewna, wyróżniały się intrygującymi wzorami na blacie, a rzeźbione krzesła wydawały się wyjątkowo wygodne. Zawiesiłam płaszcz na oparciu i uśmiechnęłam się niepewnie, lustrując spojrzeniem każdego chłopaka z osobna. Po pięciu minutach przybyła do nas kelnerka. Podniosłam wzrok z menu i aż się we mnie zagotowało.
-Tak miło was widzieć!- Jej charakterystyczny głosik rozpoznam wszędzie. Felicia. Zapewne tutaj przylazła, gdy tylko się dowiedziała, że The Vamps będą w kawiarni jej matki.- Nie dziwię się, że nie poszłyście do szkoły, naprawdę. Doskonale Was rozumiem, kochane.- Zaszczebiotała i wyciągnęła z czarnego fartuszka notesik, a zaraz za nim idealnie zatemperowany ołówek.
-Od kiedy ciężka praca cię interesuje, Fel?- Zapytałam, uśmiechając się krzywo. -Do twarzy ci w tym... Fartuszku.- Przechyliłam głowę na bok, pokazując palcem obszar jej bioder. 1:0 dla mnie. Zatkało ją, bo zrobiła się czerwona na twarzy.
-To wy się znacie?- Zapytał Connor, spoglądając na Felicię z zaciekawieniem.
-Taa, chodzimy razem do szkoły.- Mruknęła Lisa, spuszczając głowę i odkładając menu ze zrezygnowaniem.
-Niestety.- Dodałam, biorąc głęboki wdech i zaciskając mocniej szczęki. Felicia na szczęście szybko odeszła od stolika, gdy tylko wzięła od nas zamówienie. Sześć najlepszych herbat oraz sześć ciastek z kremem.
-Wiecie... Mamy dla was małą propozycję.- Zmienił temat James, uśmiechając się tajemniczo.-  Gadaliśmy z naszym managerem. W następny weekend będziemy nagrywali teledysk do naszej nowej piosenki. Macie może wolny ten termin? Razem wpadliśmy na pomysł, że takie urocze dziewczyny jak wy mogą zostać statystkami w naszym nowym singlu.- Od razu spojrzałam na Lissandrę, która podskoczyła na krześle i zapiszczała z radości. Ja również się uśmiechnęłam, może nawet trochę szerzej niż zazwyczaj.
-Boże, tak! Oczywiście! Nie musiałeś pytać, przecież to jasne!- Zatupała radośnie nogami.
Chłopaki wyglądali na zadowolonych. Zapisali nam numer do manager'a i powiedzieli, żebyśmy zadzwonili do niego, gdy będziemy miały jakiekolwiek pytania dotyczące przyszłego tygodnia.
Przez następną godzinę gadaliśmy o przeróżnych głupotach, popijając przy tym smaczną herbatę. Jakoś na ciastko nie miałam ochoty, także odsunęłam porcelanowy talerzyk, obejmując dłońmi jedynie filiżankę. Słuchałam opowieści Bradley'a na temat powstania zespołu, nagrywania filmików na youtube w garażu oraz dołączeniu Connora do The Vamps. To wszystko wydawało mi się tak bardzo odległe i niemożliwe, że przez pewien moment czułam się tak, jakbym odnalazła się w zupełnie innym świecie. Stwierdziłam, iż chłopaki mieli wielkie szczęście, że ktoś ich zauważył i pomógł spełnić ich marzenia.
Popijałam sobie gorący napój w spokoju, aż do czasu. Mój żołądek chyba wywrócił się na drugą stronę, bo poczułam w nim dziwne ukłucie. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, a usta natychmiastowo zdrętwiały. Zdjęłam dłonie ze stołu, kładąc je na udach i ściskając jak najmocniej tylko potrafiłam.
-Lennon? Wszystko w porządku? Jesteś jakaś blada...- Zapytał Tristan, spoglądając na mnie uważnie zza filiżanki pełnej herbaty.
-Po prostu... Po prostu mi słabo.- Wybąkałam, łapiąc się za brzuch i wstając od stołu. Oparłam się o blat, wywracając ciastko, które jeszcze przed chwilą leżało sobie spokojnie na porcelanowym talerzyku. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę toalet. Potykałam się o własne nogi i musiałam podpierać się o przedmioty, stojące najbliżej mej osoby. Kręciło mi się w głowie i myślałam, że zaraz zwymiotuję na podłogę.
-Łooł, dziewczyno, spokojnie, pomogę ci!- Bradley zareagował od razu, stając na równe nogi i podbiegając do mnie.
-Zostań, ja z nią pójdę.- Powiedziała ostro Lisa i podeszła do mnie pospiesznie, klepiąc chłopaka po ramieniu.- Lepiej zapytajcie się kelnerki, co takiego dodała jej do herbaty.
Fajnie, że w takim momencie zaczęła się o mnie troszczyć, ale miałam wrażenie, że wstała tylko po to, bym znowu nie znalazła się sam na sam z Simpsonem. Chwyciła moją dłoń, przełożyła sobie przez ramię, a następnie  złapała drugą, wolną ręką mój bok. Od razu lepiej.
Takim też sposobem doszłyśmy do łazienki. Dziewczyna zaprowadziła mnie do pierwszej kabiny, a ja po prostu padłam na kolana przed toaletą i niemalże zanurzyłam głowę w muszli.
-Wstrętna dziwka.- Wysyczała Lissandra.- Miałaś rację, Lenn. Mogłyśmy tutaj nie przychodzić, albo przynajmniej powiedzieć chłopakom, żeby zmienić miejscówkę. Równie dobrze mogliśmy zamówić herbatę w automacie i wypić ją na jakimś zadupiu, żeby nikt nas nie zauważył.- Przyznała. -Co to takiego mogła ci dolać? -Ledwo co słyszałam jej słowa, bo skupiłam się na zupełnie innej czynności. Zimny pot leciał mi ciurkiem po czole, a całym moim ciałem targały dreszcze, spowodowane ostrą reakcją żołądka na nieznany składnik gorącego napoju. Oparłam głowę o zimne kafelki i przetarłam usta wierzchem dłoni.
-Z-z-zabierz mnie stąd.- Jęknęłam, gdy w końcu przestałam wymiotować.- Z-zadzwoń po taksówkę. Nie chcę, by chłopcy widzieli mnie w takim stanie.
Rudowłosa zostawiła mnie samą w toalecie, kiwając uprzednio głową na znak, iż to zrobi. Ja nadal męczyłam się z zalegającym w brzuchu specyfikiem, którego mój organizm pragnął pozbyć się bardzo szybko. Nawet nie miałam siły myśleć o tym, jak się zemszczę na Felicii. Po prostu chciałam znaleźć się już w domu, w moim ciepłym łóżku, z poduszką elektryczną na brzuchu. Pomyślałabym jeszcze o gorącej herbacie, ale do tej chyba będę miała uraz do końca życia!
-Lennon, oszczędzimy trochę kasy, chłopcy powiedzieli, że zawiozą nas do domu, bo i tak jadą w tamtą stronę. Do tego martwią się o ciebie...- Rudowłosa dziewczyna szybko wróciła do toalety i kucnęła przy mnie, odgarniając mi włosy ze spoconego czoła.
-Kurwa, wyraziłam się niejasno czy co? Lisa, mam im zarzygać tapicerkę?- Jęknęłam żałośnie, chowając głowę z powrotem do toalety. Osiemnastolatka skrzywiła się nieznacznie, chwytając mój ciemny kucyk, aby nie został pobrudzony sokami z mojego żołądka. Sama się odchyliła, odwracając głowę w przeciwną stronę.
Jak spotkałam The Vamps? Wpadłam im pod autobus. Jak lepiej poznałam The Vamps? Obrzygałam im siedzenia w samochodzie. To wszystko brzmiało w mojej głowie tak żałośnie, że miałam ochotę się popłakać. Jedyne, o co teraz błagałam Boga to było to, żebym wytrzymała całą drogę powrotną bez żadnych sensacji. Ach, miałam również nadzieję, że skoro Lisa wzięła swoją szkolną torbę na spotkanie z chłopakami, to również znajdzie w niej jakieś stare woreczki foliowe. Tak na wszelki wypadek.

***


Chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim osobom, które czytają moje opowiadanie! :) Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy, iż "Głęboki oddech" się spodobał. Z początku sądziłam, iż blog nie wypali i będę musiała dać sobie spokój. Po tak wielu pozytywnych komentarzach wybiłam sobie tą myśl z głowy i... Piszę dalej, choć mam mnóstwo roboty, bo jestem w klasie maturalnej. Staram się pisać codziennie po przynajmniej jednym rozdziale, aby kolejne notki dodawać w miarę regularnie. 

W razie jakichkolwiek pytań możecie do mnie śmiało pisać na gadu (7661895), odzywać się na asku (@beznosa) albo twitterze (również @beznosa). 
Raz jeszcze dziękuję! 

Buziaki, trzymajcie się ciepło i do następnej notki! 

15 komentarzy:

  1. fajny był ten rozdział i niemoge doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bradley zwala mnie z nóg xd ja na miejscu Lennon rzuciłabym się na niego w tej uliczce. Bardzo podoba mi się to jak piszesz i budujesz akcję, masz ciekawą koncepcję i nie mogę doczekać się więcej.

    PS. Żyję nadzieję, że Lennon jednak nie porzyga chłopakom siedzień ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo baardzo mi się podobał ten rozdział ♥ masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak milo mnie zaskoczylas nowym rozdzialem. Weszlam, aby sprawdzic komentarze do poprzedniego, a tu kolejny :D banan na ustach, motylki w brzuchu i insynuacje nexta w glowie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana cudowny rozdział <333
    Masz ogromny talent *-*
    Nadal mi żal Lisy ;(
    Lennon jest fajna, ale współczuję Lisie ;(
    Piszesz naprawdę cudownie ^-^
    Czekam na nexta *-*
    Całuję ;***
    ~~Katarina

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG:>
    jak pojedziemy razem do Londynu to będziesz mi opowiadać historie cały czas :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście! to co, wakacje już mamy zajęte? haha :D

      Usuń
  7. dodaj nexta!!! szybko!!! nie mam co czytac!! < 33

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestes wspaniala, a to najlepszy blog na swiecie! Rozdzialy nawet 2 razy w ciagu dnia, dziekuje, ze piszesz :) Ciekawe co teraz bedzie z Lennon, czy umowi sie z Bradleyem *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Możesz informować mnie o nowych rozdziałach na asku ?+ Kocham twojego bloga ♥http://ask.fm/entalka5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! <3 zapisałam, także możesz być pewna, że dam Ci znać, gdy coś nowego się pojawi! ;)

      Usuń
  10. tak! nie przerywaj pisać twoj fanfic jest genialny po prostu uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń